Problem z ciągłym brakiem czasu? A kto go nie ma!

Dziennik Architekta

Podejrzewam, że wiele osób go ma i każdy stara się go na swój sposób rozwiązać. Jeśli to czytacie znaczy to, że albo zabłądziliście już w internecie, albo chcecie poznać w jak sposób radzi sobie z brakiem czasu architekt wnętrz, który (o zgrozo!) nie do końca siedzi tylko przed komputerem i pije hektolitry kawy.

#Typowy dzień architekta wnętrz

Gdy pracowałam w biurze projektowym typowy dzień pracy architekta był zdecydowanie prostszy. Wstawałam rano, jechałam do firmy, siedziałam 8 godzin (lub trochę więcej), jeśli trzeba było jechałam do klienta, na spotkanie lub do dostawcy, ale wszystko w większości przypadków odbywało się w ramach tych 8 godzin. Obecnie – przy własnej firmie – wszystko się powywracało na różne strony. Oszczędziłam czas na jeżdżenie do biura (z łóżka do biurka mam jakieś 10 kroków), ale gdy wchodzą w grę nieograniczone liczby godzin pracy, to wtedy się zaczyna prawdziwa walka o zmieszczenie w tych 24 godzinach, które każdy z nas ma.

#Pusta głowa

Po przeczytaniu książki „Getting things done” David Allen’a zaczęłam intensywnie korzystać programu, który powstał na bazie tej książki - Nozbe. Po przetestowaniu tego systemu doszłam do jednego wniosku, aby mieć więcej czasu to muszę skuteczniej go wykorzystywać, aby to zrobić to muszę się skupić, żeby skutecznie się skupić wśród natłoku myśli, zajęć, maili, telefonów, setek próśb, miliona spraw do załatwienia prywatnych i firmowych, to muszę mieć „pustą głowę”. Jak to zrobić? Najprościej wypisać wszystko, ale to absolutnie wszystko, co macie do zrobienia. Od dużych projektów po umówienie się do fryzjera. Tylko nie może być to byle gdzie i na byle jakiej kartce, ale gdzieś gdzie będziecie sukcesywnie zaglądać. Może być to komórka, kalendarz elektroniczny, czy papierowy w zależności z czym pracujecie na co dzień i z czego po prostu lubicie korzystać. Jest to bardzo istotne, bo musicie mieć swoją wewnętrzną pewność, że to co zapisujecie jest bezpieczne i wam to nigdzie nie zginie, że możecie o tym spokojnie zapomnieć, gdy już zapiszecie.

#Porządki

Na moje codzienne stresy i brak chęci zabrania się do pracy nie ma nic lepszego niż sprzątanie. Nie wiem może leży to w mojej kobiecej naturze... Jednak chodzi teraz o uporządkowanie wszystkiego co przed chwilą „wyrzuciliście” ze swojej głowy. Jeśli macie coś co możecie zrobić w przeciągu 2 minut zróbcie to od razu! W tej chwili! Serio, przestań czytać tylko to zrób! Telefon, notatka, sprawdzenie kalendarza, zapisanie spotkania… Gotowe? To macie to teraz z głowy. Od razu człowiek czuje się lepiej, prawda? Jeśli coś wymaga dłuższej chwili i nie możecie tego przekazać innej osobie, to wyznaczcie sobie konkretny czas kiedy to macie zrobić np. dzisiaj jest wtorek - udało mi się zrobić Y, to w środę przez 3h rano będę zajmować się projektem X i nic innego nie może was w tym czasie rozpraszać. Jeśli ktoś będzie was prosił, żebyście mu w czymś pomogli, to teraz was nie ma (chyba, że jest to coś strasznie pilnego i trzeba „gasić jakiś pożar” – czasami na budowie takie sytuacje się zdążają). Oczywiste jest ułożenie niektórych spraw według chronologii np. spotkanie z klientem, czy umówiona wizyta do lekarza. Takie konkretne terminy i godziny polecam od razu wpisać do kalendarza (ja korzystam z tego w komórce, bo zawsze sam mi się przypomni).

#Najważniejsze w ciągu dnia

Poza taka listą, gdzie jest wszystko wypisane i na dany dzień jest sterta małych rzeczy do zrobienia, to mam swoją małą, żółtą karteczkę, na której spisuje największe i najważniejsze tematy, które muszę koniecznie zrobić dzisiaj np. dokończyć rzut oświetlenia w mieszkaniu Państwa X. Gdy daną rzecz zrobię z mojej małej, żółtej karteczki (czasami do końca czasami, jeśli skończył się już na to przeznaczony czas), to wykreślam zapisane hasło grubym, czerwonym flamastrem. Gdy zrobię wszystko z mojej małej, żółtej karteczki to nic więcej nie dopisujcie! Ostentacyjnie porwijcie karteczkę na strzępy. Wydaje się to głupie, ale mi daje dziką satysfakcję i motywację do dalszego działania i kończenia kolejnych tematów i zadań, które sobie wyznaczyłam.

Przeczytałam kiedyś takie fajne zdanie w jakiejś książce, że zastanowienie się przez 10 minut co ma się zrobić zaoszczędza godzinę pracy. Czasami tak gonimy, że już nie wiemy za czym i dlaczego, więc lepiej na chwilę przysiąść i zastanowić się czy ta praca faktycznie jest potrzebna do wykonania.

Myślę, że z takich najistotniejszych oszczędzaczy czasu to tyle. Jeśli wam się spodobał ten wpis to chętnie opiszę jeszcze kilka innych sposobów, które u mnie się sprawdziły na zorganizowanie swojego dnia. Piszcie. Komentujcie. Pytajcie.

Komentarze