Inwestor - nie zawsze gryzie

Dziennik Architekta

Najlepszym wyznacznikiem dobrej pracy dla architekta wnętrz jest zadowolony klient, ale to chyba jak w większości zawodów, które działają w zakresie usług.

Po ciężkich bojach na budowie, przy komputerze, dopracowaniu detali, pracy nad koncepcją, dogadywaniem się z wykonawcami, dopieszczaniem zestawienia z dostawcami, łagodzeniu wielu stresujących sytuacji na budowie, czasami człowiek aż potrzebuje usłyszeć słowo „dziękuję”, czy chociażby w bardziej bezosobowej formie „ale to dobrze wyszło”, żeby nie doznać załamania psychicznego. Już marzeniem, jeśli będzie to wypowiedź z ust samego inwestora, ale i pochlebstwem osób trzecich również się zadowolę (nie jestem bardzo wybredna).
Dzisiaj prawie takie słowa przeczytałam w mailu. Zawszę drżę jak osika, gdy wyślę pierwszą koncepcję inwestorowi, którą długo dopracowywałam (nie wiem czy też tak macie). Ta pierwsza reakcja jest chyba najważniejsza – czy w ogóle trafiłam w gust i czy dobrze zrozumiałam ich potrzeby…? I jest! Trafione jak szóstka w totka! Jest to naprawdę budujące! A jeszcze, gdy podsłucham jak Inwestorowi po zakończeniu realizacji wymsknie się cichutkie „wspaniale to wygląda” to duma we mnie rośnie, głowa idzie do góry i można ruszać na kolejne boje, na kolejną budowę uzbrojona w myśl, że jednak to co robę nie idzie na marne i ludziom faktycznie się podoba!

Wszystkim wnętrzarzom, projektantom i usługodawcom życzę samych takich Klientów, którzy będą z waszej współpracy zadowoleni – bo klient nie gryzie, czasami tylko połyka w całości ;)

Wesołego Halloween!
(chyba możemy sobie dzisiaj czegoś takiego życzyć?)

Komentarze