Targi wnętrz - Warsaw Home Expo 2017

Dziennik Architekta

Cztery odciski, dwie spuchnięte nogi, jedna przeciążona ręka oraz jedna głowa pełna nowych pomysłów - w taki oto sposób zakończyły się dla mnie warszawskie targi wnętrz Warsaw Home Expo 2017. Innymi słowy – BYŁO WARTO! Dla wszystkich, którzy jeszcze nie wiedzą blog powstał z idei opowiedzenia o pracy, życiu i codzienności architekta wnętrz. Chciałabym, aby każdy przeczytany post wniósł coś do waszego życia, wnętrza, czy otworzył się na coś nowego i innego.

Dzisiaj będę pisać o targach wnętrz pod kątem tych, którzy nie byli. Mam nadzieję, że dowiecie się co było ciekawego i nowego. We wcześniejszym poście TU był szereg informacji dla tych, którzy kiedyś chcieliby się wybrać na targi. Piszę o czym warto pamiętać i jak się do nich przygotować, aby wyciągnąć z nich jak najwięcej.

Teraz - jak mówiła moja polonistka - ad rem. Targi odbyły się w Warszawie po raz drugi w hali PTAK WARSAW EXPO w trzech obszernych halach. Można było dojechać standardowo - autem, jednak warto pamiętać, żeby zatrzymać się jak najbliżej jednego z trzech wejść głównych inaczej czeka nas długi spacer. Dla tych mniej zmotoryzowanych (jak ja) była uruchomiona specjalna, darmowa linia autobusowa, która startowała spod dworca głównego co 30 minut i postawiała zainteresowanych przy samym wejściu. Bilety na same targi można było kupić w kasach lub on-line, albo otrzymać darmowy bilet rejestrując się jako biuro projektowe. ARCHI DAY oraz POLAND DESIGN FESTIVAL - dla tych którzy do końca nie wiedzieli o co chodzi (również zaliczałam się do tego grona), to były jakby mniejsze wydarzenia/targi. Posiadały wydzieloną specjalnie przestrzeń, ale w tych samych halach, więc bilet obowiązywał wszędzie taki sam. W ramach ACHI DAY były zorganizowane również warsztaty o ciekawej tematyce, jednak zainteresowanych było kilkanaście, rekordy za to pobiły warsztaty wizualizacji. Pełna sala grzecznie siedzących projektantów z laptopami - ciekawy widok. Warsztaty i wywiady mimo, że z chęcią nie raz ich słucham, to nie były celem mojej wyprawy na drugi koniec Polski...

Nowe technologie - to jest to! Najlepiej takie, które mogę użyć w projekcie przez co zaskoczyć inwestora. Gorzej jeśli również zaskoczę wykonawcę... jednak nie ma takiej góry, której nie da się przeskoczyć!

Jednym z ciekawszych produktów okazały się laminaty ABET LAMINATI dające szeroki zakres możliwości. Dokładnie chodzi o płyty kompaktowe, które każdy z nas widział chociażby np. w toaletach publicznych, czy pociągach. Teraz zdecydowanie ulepszyli wygląd, dodali nową powłokę i kilka nowych kolorów dzięki czemu pchają się z tego typu płytami do domu w postaci np. półek, frontów, a co najważniejsze - blatów kuchennych o grubościach 10-12 mm(!). Design i mnogość wzorów, które firma oferuje pozwala na szaleństwo projektowe. Myślę, że więcej przeczytacie i zobaczycie TUTAJ*

Marką, która ruszyła również do przodu jest Proform. Cieszę się bardzo z tego powodu, ponieważ dzięki rozwinięciu swojego produktu, pojawiają się nowe pomysły na jego wykorzystanie. W skrócie Proform zajmuje się wykonywaniem płyt 3D, które później oklejania folią. Trochę więcej na ten temat TU. Do tej pory były dostępne tylko monochromatyczne kolory, ale obecnie mają dużo więcej wzorów, które niesamowicie imitują drewno, beton, a nawet rdzę. W swojej ofercie wprowadzili również spękany lakier (tak, dokładnie tak jak lakier do paznokci) oraz wykończenia strukturalne (nawet gumowe).

Inną ciekawostką były dla mnie okładziny z korka naturalnego. Korek w sam sobie te nie jest innowacją, jednak design i sposób jego wykorzystania jest godny uwagi. Jedną z firm był Bee Design.

Teraz coś na temat samych mebli i stylistyki jaka panowała.

Idąc z ostatnio panującym w Polsce trendem wiele firm proponowała styl "patchworkowy", który osobiście również lubię. Jest dość lekki, kolorowy, wzorzysty z ciekawymi dodatkami. Była również ogromna ilość mebli z litego drewna postarzanego, przegryzionego, połączonego ze stalą i za to chyba już za to podziękuję, bo mi się przejadło... Na uwagę myślę, że zasługuje polska firma Comforty. Pokazali swoje nowości i ku mojemu zadowoleniu ich produkty są takie jak sama nazwa firmy. Wszystkie krzesła, fotele i sofy, nie tylko świetnie wyglądają, ale również są niezwykle wygodne. Z dodatków były liczne stoiska z wypalanym laserowo drewnem przedstawiającym mapy świata lub plany miast. Dla osób, które lubią wspierać mały design i rzemieślników może w tym roku zamiast kupować kolejne “klocki lego” pod choinkę proponuję rzemieślniczo wykonane drewniane klocki z firmy oloka-gruppe.com. 

Kuchnie - to była cała kolejna hala. Propozycja dla osób, które zamierzają kupić sobie nowe meble kuchenne - chociaż raz przejdźcie się na tego typu targi. Będziecie mogli pomacać, posprawdzać, uruchomić, wypróbować prawie każdy rodzaj ADG, system przechowywania, sposób otwierania, materiały na blaty, fronty, rodzaje zlewów i wiele, wiele innych rzeczy… Będziecie w końcu wiedzieli jak to powinno wszystko wyglądać i działać, bo nie wszystko musi być z plastiku i supermarketu.

Na koniec mała wisienka na torcie, która podejrzewam była niespodzianką dla wielu - stoisko Renault. Wokół niego było niemałe zainteresowanie. Myślę, że zdjęcie poniżej powie samo za siebie. Zatrzymujący się przy tym stoisku mężowie mieli już trochę mniej za złe swoim żonom ze ich wyciągnęły.

Krótko podsumowując - było warto, jednak zawsze przychodzi ten czas, żeby się spakować i wracać do domu.

Jeśli macie jakieś pytania z jakich firm są produkty na zdjęciach lub chcielibyście się zapytać o opinię jak coś wyglądło lub chcecie więcej (lub mniej) tego typu wpisów to zachęcam wyrażenia swojej opinii w komentarzach bądź przez formularz kontaktowy. Obiecuję, że na wszystkie miale odpiszę.

Uprzedzę też pytania - kot nie jest mój i nie stała się mu żadna krzywda ;)


*Zdjęcie ze strony firmy ABET LAMINATI 

Komentarze